sobota, 30 listopada 2013

Testowanie produktów

Jeśli ktoś jest zainteresowany otrzymywaniem nowości kosmetycznych i nie tylko za darmo, to zapraszam na stronkę TestMeToo.com Dzięki temu serwisowi można testować nowe produkty oraz oceniać je. Polecam.
https://testmetoo.com/dolacz-do-nas/?token=fb5d36ca74cca6e1634e9bd811944310
TestMeToo.com

niedziela, 3 listopada 2013

Skarb Matki - polskie kosmetyki dla dzieci i nie tylko.

Miałam przyjemność testować kosmetyki dla niemowląt marki Skarb Matki. Ta firma nie była mi wcześniej znana. Jest to polska firma rodzinna. Istnieje od 60 lat. Kosmetyki nie są jednak dostępne w każdym sklepie, czy drogerii. Mam nadzieję, że to się zmieni z biegiem czasu. Osobiście uważam, że warto wspierać nasze polskie marki i kupować polskie produkty. Wcale nie są gorsze od tych zagranicznych.


Do testowania otrzymałam olejową emulsję do kąpieli Emulinka  oraz krem pielęgnacyjny do codziennej pielęgnacji pupy dla niemowląt i dzieci. Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to opakowania. Są one bardzo ładne, przyjemne i kolorowe. 


Emulinka zapakowana jest dodatkowo w opakowanie kartonowe. Dołączona jest do niej miarka. Z tyłu opakowania wypisane są właściwości tej emulsji, sposób użycia oraz skład. Głównym składnikiem jest tu parafina. Jej właściwości to przede wszystkim natłuszczanie. Parafina jest bezpieczna dla maluszków. Muszą na nią uważać jednak osoby z tłustą cerą, gdyż może powodować powstawanie zaskórników. Jednak niemowlaczki nie muszą się o to martwić :). Emulsja jest tłusta. Należy dodać 5-10 ml Emulinki do wanienki napełnionej wodą i umyć dzidziusia, jak zwykle. Dzięki tej emulsji nie trzeba już później smarować maleństwa oliwką, gdyż jego skóra jest dostatecznie nawilżona i natłuszczona. Oceniam ten produkt pozytywnie. Jest żelem do kąpieli i balsamem w jednym. Jedyne, czego mi brakuje to zapach. Emulsja nie posiada żadnego zapachu, dlatego zawsze smaruję moją córeczkę dodatkowo lotionem zapachowym po kąpieli. Poza tym emulsja jest bardzo wydajna ma 250 ml objętości, więc spokojnie wystarczy na 25 kąpieli maluszka. Według opakowania można także używać do kąpieli osób dorosłych - wtedy należy dodać 25-30 ml do wanny. Używam Emulinki przy każdej kąpieli dziecka i mogę stwierdzić, że jest bezpieczna dla skóry noworodka. Brak substancji zapachowym jest niewątpliwym plusem w przypadku dzieci, które mają alergię oraz skłonności do podrażnień. 

Drugim produktem marki Skarb Matki, który testowałam jest krem pielęgnacyjny do codziennej pielęgnacji pupy dla niemowląt i dzieci. Krem ma bardzo lekką konsystencję, co uważam na pozytyw, gdyż używałam innych kremów o takim samym przeznaczeniu, które były bardzo gęste i zostawiały na skórze dziecka tłustą warstwę. Nie wygląda to estetycznie. Osobiście wolę właśnie ten kremik. Bardzo dobrze wchłania się. Stosuję go przy każdej zmianie pieluszki oraz po kąpieli maluszka. Krem ten jest uniwersalny, gdyż można go stosować także jako krem na każdą pogodę. Nie można by wykorzystać w ten sposób kremu gęstego. Nakładam go także pod paszkami dziecka i pod bródką. Posiada łagodzący d-pantenol, wit. E, która odpowiada za nawilżanie oraz tlenek cynku, który zapewnia szybsze gojenie podrażnień oraz ma działanie ochronne. Skład to m.in. parafina, wosk pszczeli, rumianek, olej rycynowy. Opakowanie jest tradycyjne dla tego rodzaju produktów. 

Oba te kosmetyki można stosować od pierwszych dni po urodzeniu. Ja osobiście polecam serdecznie. Miło mi było zapoznać się z kosmetykami i ofertą firmy Skarb Matki. Warto dodać, że ceny tych kosmetyków są porównywalne do innych, zagranicznych. Firma ta ma swoją stronę internetową - www.SkarbMatki.pl. Jest tam przedstawiona oferta, informacje, gdzie kupić te produkty, sklep internetowy i parę innych rzeczy. Firma ma w ofercie także kosmetyki dla większych dzieci oraz dla mam. Zainteresowały mnie kosmetyki z działu Skarb Matki Fun. Jest tam m.in. mydełko do kąpieli o zapachu arbuza dla maluszków od 1-wszego miesiąca życia, które planuję wypróbować.

Ponadto zapraszam na stronę www.SampleCity.pl, dzięki której miałam możliwość testować te produkty.



Pozdrawiam, 
Monika

wtorek, 1 października 2013

Kofeina w kosmetyce... czyli kawa inaczej

Kofeina dostarczana do organizmu w postaci "małej czarnej" wzbudza różne opinie. Niektórzy twierdzą, że kawa (nie słodzona) wspomaga proces odchudzania, inni, że przyczynia się do wzmożenia apetytu, a co za tym idzie - tycia. Tak więc zdania są podzielone u dietetyków. Opinię jednoznaczną mają za to kosmetolodzy. Kawa, a dokładniej kofeina stosowana zewnętrznie przyczynia się do usuwania z organizmu zalegających toksyn, poprawia krążenie krwi, przyśpiesza lipolizę (proces rozkładu tkanki tłuszczowej). Nie ma lepszego peelingu, niż ten z kawy. Jest on robiony na wiele sposobów. Oto mój sprawdzony sposób:


DOMOWY PEELING KAWOWY:
Składniki:
- świeżo zmielona kawa ziarnista
- cynamom
- sól
- cukier
- sok z cytryny (opcjonalnie)
- oliwa z oliwek (opcjonalnie)
- żel pod prysznic

Do peelingu używam świeżo zmielonej kawy ze względu na jej piękny zapach oraz dlatego, że w młynku do kawy mogę wyregulować jaką grubość mają mieć ziarenka kawy po zmieleniu. Myślę, że gotowa, zmielona kawa też się nada, choć peeling nie będzie aż tak "ostry". Do szklanki zmielonej kawy (250ml) dodaję całe opakowanie cynamonu, który ma właściwości silnie rozgrzewające i poprawiające krążenie. Do tego dużą, stołową łyżkę soli i cukru. Te dwie ostatnie pozycje dodaję po to aby w peelingu było więcej substancji ściernych. Jeśli masz wrażliwą skórę - nie polecam dodawania soli. Może wystąpić uczucie szczypania. Na tym etapie mieszam i zamykam szczelnie mój peeling. Ostatnie składniki (sok z cytryny, oliwa z oliwek oraz żel pod prysznic) dodaję zaraz przed użyciem. Należy pamiętać, że nasz domowy kosmetyk nie zawiera konserwantów, więc po prostu w gotowej wersji szybko by się zepsuł. 
Zaraz przed użyciem należy wziąć do osobnego naczynka dwie, trzy łyżki stołowe sypkiego peelingu i wymieszać go z dwoma lub trzema łyżkami żelu pod prysznic. Jeżeli zależy nam na pięknym zapachu naszego kosmetyku - warto dodać żel o zapachu pomarańczy. Będziemy pachnieć jak ciasteczko :) Sok z cytryny i oliwa z oliwek są opcjonalne. Sok z cytryny ma działanie rozjaśniające skórę, poprawia też ukrwienie, stymuluje syntezę kolagenu, więc można polecić go osobom ze zwiotczałą skórą. Oliwa z oliwek natomiast sprawia, że nasza skóra jest jedwabiście gładka. Jeżeli zdecydujemy się dodać sok z cytryny - dodajemy jedną, małą łyżeczkę. Pamiętamy, że musi to być świeżo wyciśnięty sok z owocu, nie koncentrat(!). Oliwy z oliwek dodajemy łyżkę stołową.  
Wszystkie te składniki mieszamy w jednolitą papkę. Tak naprawdę ilość poszczególnych składników zależy od indywidualnych upodobań i oczekiwań. Należy jednak pamiętać żeby nie przesadzić z solą i sokiem z cytryny oraz z cynamonem.

Jak nakładać?
Ja peeling kawowy wykonuję podczas kąpieli, w wannie. Warto użyć rękawiczek, gdyż gęstość tego peelingu nie jest odpowiednia dla naszych dłoni. Pamiętamy, że kosmetyk wmasowujemy całą dłonią, od dołu do góry, okrężnymi ruchami. Na przykładzie nóg - wmasowujemy od stóp w kierunku pośladków. Jeśli chodzi o pośladki - również masujemy w górę ale ruchem głaskającym. Jeśli chodzi o brzuch - masujemy ZAWSZE zgodnie z kierunkiem wskazówek zegara. Boczki masujemy ruchem głaskającym - tak jak pośladki. Peelingu tego nie polecam stosować na inne partie ciała, choć można użyć go też na ramiona. Masujemy wtedy także ruchem głaskającym w kierunku serca. Na taki masaż przeznaczamy 5-10 minut a efekty są świetne!

Jakie są efekty?
Zaraz po wykonaniu peelingu skóra jest silnie zaczerwieniona i rozgrzana, cellulit jest niewidoczny. Regularne wykonywanie tego zabiegu pomaga w walce z cellulitem właśnie dzięki rozgrzewaniu tkanek. Ponadto peeling ten świetnie przygotowuje skórę do przyjmowania składników aktywnych z balsamów. Ja zaraz po wykonaniu peelingu nakładam Nivea Goodbye Cellulite. Peeling ten bardzo "pomógł" mojej skórze na brzuchu po ciąży. Jest ona bardziej jędrna. Brzuch wygląda coraz lepiej.
Taki peeling warto wykonywać 2 razy w tygodniu.

Inny sposób...
Przygotowaną "papkę" możemy także wykorzystać inaczej. Do tego celu potrzebna jest folia spożywcza, koc i ciepły kącik ;). Chodzi tu o Body Wrapping, czyli mówiąc wprost - owijanie się. W tym celu nakładamy papkę na ciało i szczelnie owijamy folią partie ciała, które chcemy wyszczuplić, przykrywamy się kocem i grzejemy się przez 30-40 minut. Warto mieć kogoś do pomocy przy owijaniu. Temu zabiegowi towarzyszy uczucie silnego rozgrzania, polecam robić go zimą ;). Takie zabiegi warto wykonywać także dwa razy lub raz w tygodniu, regularnie przez min. dwa miesiące dla uzyskania zadowalających rezultatów. Nie wolno stosować tej metody jeśli ma się wysokie ciśnienie i żylaki oraz w ciąży! Ta metoda działa na zarówno na cellulit jak i na wyszczuplanie, uelastycznianie i ujędrnianie. Po upływie określonego czasu odwijamy folię i spłukujemy papkę i wmasowujemy balsam (najlepiej ujędrniający lub chłodzący).

To domowe sposoby użycia kawy dla poprawienia naszego wyglądu i samopoczucia.
Pozdrawiam,
Monika

poniedziałek, 23 września 2013

Pielęgnacja dzidziusia - chusteczki Babydream

Witam!
Po pierwsze mam prośbę - jeżeli odwiedzasz mój blog, proszę zostaw po sobie ślad choćby w postaci komentarza. Będę wiedziała, że jest zainteresowanie i warto pisać.... to tyle na początek... przechodzimy do tematu :)

Dzisiejszy post poświęcę na recenzję chusteczek dla niemowląt firmy Babydream. Jest to marka dostępna wyłącznie w drogeriach Rossmann.
"Produkty babydream oferują europejską jakość w przyjaznej cenie. Bo każde dziecko zasługuje na to, co najlepsze." - tak producent reklamuje swoją markę. 




 
Mam trzymiesięczną córeczkę i część postów na pewno poświęcę na opis wypróbowanych przeze mnie kosmetyków dla dzieci. 
Chusteczki Babydream zakupiłam w Rossmanie w (faktycznie) przyjaznej cenie. Był to czteropak w cenie ok. 13 złotych. Tak więc jedna paczka kosztowałaby nas niewiele ponad 3 złote. W jednej paczuszce jest 80 chusteczek. Cena jest niska i niestety przekłada się to na jakość produktu. Chusteczki są po prostu suche w porównaniu do chusteczek innych firm. Tak więc trzeba użyć ich większą ilość np. w trakcie zmiany pieluszki. Kolejnym minusem dla mnie jest opakowanie, na którym ciężko się doszukać informacji po polsku. Na przodzie opakowania wszystko jest napisane po niemiecku. Nie każdy zna niemiecki... o ile z angielskim raczej problemów niema, to z niemieckim jest problem ;) Tak więc kupiłam czteropak chusteczek nie wiedząc, że są one nieperfumowane. 




Brak substancji zapachowych może być jednak też plusem. Substancje te często mają właściwości uczulające i trzeba na to uważać. Całe szczęście, że mojej córeczki nie uczuliły jeszcze żadne chusteczki.
Jeśli chodzi o pozytywy, to plusem z pewnością są składniki aktywne zawarte w tych chusteczkach. Aloes i alantoina. Aloes  ma duże znaczenie w kosmetyce i w lecznictwie. W kosmetyce ma właściwości przeciwzapalne, bakteriobójcze, regenerujące i nawilżające, zmniejsza łuszczenie się skóry. Sok z aloesu stosuje się po ukąszeniach owadów w celu zmniejszenia opuchlizny, przy leczeniu oparzeń. Warto wiedzieć, że miaższ aloesowy nie uczula! Poza tym działa zbawiennie na pryszcze. Co do drugiego składnika zawartego w tych chusteczkach - alantoiny... Jest to substancja naturalna i dość rozpowszechniona w przyrodzie. Występuje w kiełkach zbóż, łupinach kasztanów, korzeniu żywokostu. Jej zadaniem jest przede wszystkim oczyszczanie. 
Wracając do samego produktu... fakt, że są wyprodukowane w Polsce przemawia za tym, aby je kupić. 
Podsumowując całą recenzje twierdzę, że są to chusteczki bezpieczne dla delikatnej skóry maluszka. Nie zawierają barwników, są bezalkoholowe, mają neutralne pH. Mi jednak brakuje tego odpowiedniego nawilżenia i zapachu. W końcu maleństwo powinno ładnie pachnieć :) Do tego chusteczki nie posiadają żadnych wzorków, jak konkurencyjne. Nie jest to jednak zbyt istotna rzecz.
Ja osobiście rzadko używam ich do pielęgnacji córeczki. Przydały mi się za to do oczyszczania rąk, oraz przecierania skóry po udanym i wyczerpującym treningu.

Jakie są wasze ulubione i sprawdzone chusteczki nawilżane? Ja wciąż szukam idealnych.



BeautyIsMyPassion

niedziela, 22 września 2013

Odżywki do rzęs, które nie rujnują portfela.

Pewnie większości znane są popularne odżywki do rzęs, dające spektakularne efekty typu Revitalash. Nie należą one do najtańszych. Należy pamiętać, że udowodniono, że efekty utrzymują się tylko w czasie ich stosowania. Pragnę podzielić się swoim odkryciem - odżywkami, które także działają, lecz kosztują duuużo mniej.

Jakiś czas temu miałam przedłużane rzęsy metodą 1:1. Moje oczy wyglądały pięknie. Nie musiałam w ogóle robić makijażu, czułam się bardzo atrakcyjna. Niestety po ściągnięciu sztucznych rzęs załamałam się. Z moich rzęs niewiele zostało... a przed przedłużaniem, były dość długie i było ich sporo. Miejscami rzęs nie było wcale. Wyglądało to bardzo niekorzystnie.

Do wzrostu rzęs potrzeba czasu. Regenerują się ode w czasie 60-100 dni. Słabsze wypadają a na ich miejsce wyrastają nowe. Myślę jednak, że pewne produkty mi pomogły w powrocie do naturalnie pięknych rzęs. Do przedłużania już nie wrócę :)

Pielęgnacja rzęs wymaga staranności i ostrożności. Należy uważać, by nie podrażnić oczu. W poście  o pielęgnacji brwi wspominałam już o oleju rycynowym. Działa on niestety drażniąco na oczy. Wspominałam o tym, że olej można przelać do oczyszczonego pojemnika na tusz. Aby zmniejszyć prawdopodobieństwo dostania się olejku do oczu powinno się odsączać szczoteczkę np. o palec i nakładać olejek szczoteczką w pozycji pochylonej do przodu. Olejek z palca można wtedy wykorzystać do wcierania go w brwi. Pamiętamy wtedy o ruchach ugniatających. Można jeszcze przeczesać brwi szczoteczką zamoczoną w olejku. Czeszemy wtedy w kierunku wzrostu włosa. Taka forma odżywania rzęs jest najtańsza. Niestety może grozić zapaleniem spojówek, dlatego proponuję wypróbowanie bezpieczniejszych odżywek.

Kuracje witaminowe na rzęsy warto przeprowadzać minimum 3 razy w roku przez 3 tygodnie. Ja osobiście staram się stosować odżywki cały czas, regularnie i z nich nie rezygnować. Składniki aktywne, które działają regenerująco i odżywczo na rzęsy to wspomniany już olej rycynowy, witaminy A, D, E, F.

Pierwszy produkt, który pragnę polecić to Skoncentrowane Serum do rzęs 3w1 od Eveline.




Produkt ma estetyczne opakowane, oryginalnie sprzedawany jest w kartonowym  pudełeczku. W środku znajduje się ulotka. Za działanie preparatu odpowiada tajemniczo brzmiący Bio Restore Complex ;). Tak naprawdę kwas hialuronowy, d pantenol oraz wosk parafinowy  zawarte w tym kosmetyku mają silne działanie nawilżające i uelastyczniające. Odżywka nawilża i wnika wgłąb rzęs. Dzięki temu są one zdrowsze i piękniejsze.
Z czystym sumieniem mogę polecić ten kosmetyk stosowany na noc jako odżywkę jak i w dzień jako bazę pod tusz do rzęs. Po nałożeniu na rzęsy pozostawia na nich biały film. Rzęsy wytuszowane z użyciem tej bazy wyglądają dużo lepiej, niż po użyciu tylko tuszu.
Cena waha się między 10-20 zł. Nie jest to jakaś wielka kwota. To serum jest skuteczne a ja jestem tego żywym przykładem. Jest też ogólnodostępne. Ja zakupiłam swoje w osiedlowym sklepie wielobranżowym, choć wiem na pewno, że dostępne jest w Hebe oraz czasami w Biedronce.


Kolejny kosmetyk, którego używałam naprzemiennie z serum od Eveline by doprowadzić moje biedne rzęsy do ładu i składu to regenerujący krem do rzęs L'biotica. Krem ten również zapakowany jest oryginalnie w kartonowe pudełko z ulotką opisującą stosowanie. Wskazówki dotyczące stosowania opisane są również na tubce kremu.



Odżywka nadaje się nie tylko do rzęs - można ją stosować do brwi. Jej sekret jest prosty - zawiera olej rycynowy, którego działanie jest nam znane. Forma i konsystencja kremu jednak jest w stanie uchronić nas przed zapaleniem spojówek w trakcie stosowania. Krem jest gęsty. Ja osobiście nakładam go opuszkami palców, delikatnie muskając rzęsy. Krem nie nadaje się pod makijaż dzienny, jest tłusty. Na noc, po dokładnym zmyciu makijażu można jak najbardziej go nakładać. Efekty są! To działa! Żałuję, że nie zrobiłam zdjęć przed i po kuracji. Krem dodatkowo przyciemnia brwi i rzęsy. Nie jest to drastyczny efekt, nie ma się co martwić ;). Dodatkowo krem jest mega wydajny! Opakowanie na pewno wystarczy na pół roku codziennego stosowania! Wielkie efekty za małą cenę - 10-15 zł. Krem ten jest jednak dostępny w niewielu miejscach. Ja swój kupiłam na allegro, więc trzeba doliczyć jeszcze koszty przesyłki.


Ostatnia pozycja to moje najnowsze odkrycie - odżywka BeautyLash od Bell. Kupiłam ją w Biedronce (powinna być jeszcze dostępna) w cenie 8 złotych! Odżywka ma konsystencję żelu, tak jak serum Eveline zapakowana jest w formie tuszu do rzęs. Różni się jednak kolorem - jest przezroczysta.




Używam jej obecnie. Stosuję ją na noc, po zmyciu makijażu oraz w dzień jako bazę. Spisuje się nie gorzej, niż poprzedniczki. Szczerze mówiąc - wolę ją od serum od Eveline. Nie uczula, nie szczypie w oczy. Mam wrażenie, że tusz lepiej "trzyma się" moich rzęs po zastosowaniu jej jako bazy. Brwi muszę regulować co drugi dzień, gdyż każdego wieczoru rozczesuję nią także brwi. Zapewniam, że poprawia wzrost włosków. Mam wrażenie, że moje rzęsy są dłuższe. Planuję kupić sobie zapasowe opakowanie, gdyż za tą cenę na prawdę warto! W internecie widziałam nieprzychylne opinie... Ja jednak oceniam efekty, które u siebie zauważyłam i jestem zdecydowanie na TAK!
Co jest sekretem tej odżywki? Czemu ona działa?
Myślę, że kluczowym składnikiem aktywnym jest pantenol, który świetnie nawilża i zatrzymuje wodę we włoskach, dzięki czemu są ode zdrowsze i sprawiają wrażenie grubszych.

Czy wy macie swoje ulubione produkty do pielęgnacji rzęs i brwi? Jeśli tak, to czekam na Waszych ulubieńców w komentarzach.

Dobrej nocki,
Monika
BeautyIsMyPassion

AVON MEGA EFFECTS - maskara czy masakra?

Od dawna nie  zamawiałam nic z AVON'u jednak reklama robi swoje i skusił mnie nowy, (dziwny) tusz tej marki.
AVON MEGA EFFECTS MASCARA



 

"Odkryj megapanoramiczną objętość w jednym prostym ruchu", "Przełom w makijażu..." -

Tak swój produkt reklamuje producent. Zobaczymy ile w tym prawdy...oraz na ile udało mu się spełnić reklamowe obietnice.


Zamówiony tusz otrzymałam w kartonowym pudełeczku, w środku znajdowała się instrukcja użytkowania. Producent zadbał abyśmy wiedziały jak posługiwać się tym cudeńkiem .. ;) Opakowanie jest przyjemne dla oka, eleganckie, nowoczesne. Objętość tuszu wynosi 9ml, co nie jest niczym szczególnym, gdyż tradycyjne tusze mają po 10-11 ml. Opakowanie sprawia wrażenie, że tuszu jest więcej, niż w zwyczajnym tuszu. Jest ono wykonane z plastiku. Muszę przyznać, że takiego tuszu naprawdę jeszcze nigdy nie widziałam... a testowałam ich sporo wraz z mamą i siostrą. Przez długi czas królował u nas Maybelline the Falsies Volum' Express, który był idealny zaraz po otwarciu jak i pod koniec użytkowania.






Tusz AVON Mega Effects dostępny jest w jednym kolorze - Blackest Black, co w dosłownym tłumaczeniu odnacza najczarniejszą czerń. Producent zapewnia, że ultraczarne, silikonowe pigmenty sprawiają, że czerń jest megaintensywna.
Po zastosowaniu muszę przyznać, że czerń jest rzeczywiście czarna.. ale nie zrobiło to na mnie większego wrażenia, gdyż podobny kolor mają inne tusze.. a ten się pod tym względem specjalnie nie wyróżnia.






W tuszu do rzęs nie jest ważny (o dziwo!) sam tusz... lecz szczoteczka, którą można sobie dowolnie przekładać z opakowania do opakowania i osiągać tanim tuszem efekty droższego, bez kupowania całości. Z tą maskarą jest to jednak niemożliwe, gdyż ta szczoteczka nie nada się użycia przy innym opakowaniu.. musiałybyśmy kupić znów ten sam tusz.. hmm może o tym też pomyślał producent... a może to ja niepotrzebnie szukam dziury w całym ...;)
Szczoteczka jest faktycznie niezwykle ciekawa. 







Przy pierwszym otwarciu tuszu na szczoteczkę nabiera się jego nadmiar, co nie ułatwia nakładania go na rzęsy i może je po prostu posklejać. Poza tym  można sobie pobrudzić powieki więc nie polecam nakładać go po wykonaniu spektakularnego makijażu za pierwszym razem. Szkoda żeby nasza praca poszła na marne. Jak każdy inny tusz - tak i ten zaraz po otwarciu jest mokry. Nie ma jednak to miejsca później. Trzeba jednak to przeboleć, później jest znacznie lepiej. Na szczoteczce jest odpowiednia ilość tuszu. 
Jak wiemy z reklam - szczoteczka jest ruchoma. Możemy ją dowolnie ustawiać pod kątem i wybrać jak jest dla nas najwygodniej. Jest prawdą, że można dotrzeć nią do każdej rzęsy. Zawsze miałam problem z dokładnym umalowaniem rzęs w zewnętrznych kącikach oczu, teraz jest to możliwe. Można się przyczepić jednak, że czas trwania makijażu oka z użyciem tego tuszu znacznie się wydłuża. Jest to jednak spowodowane tą nową, niecodzienną szczoteczką.

Opinie, które czytałam w internecie są  podzielone. Internautki piszą, ze tusz jest niewygodny. Ośmielę się napisać, że panie, które tak piszą są po prostu przyzwyczajone do tradycyjnej szczoteczki. Trzeba się przestawić. Warto wypróbować nowych propozycji. Nie wszystko, co jest przekombinowane jest bublem.

To, że tusz jest inny, ciekawy na pewno zachęca w pewnym stopniu do kupna, choćby z ciekawości. Muszę przyznać, że efekt po jego zastosowaniu jest świetny! Jest to ogromny plus dla AVON'u. Poprzednie tusze tej firmy uważam za kiepskie. Nie spodziewałam się cudów ani spektakularnych efektów, bo według mnie AVON często zachwala swoje produkty, które nie wyróżniają się specjalnie, są przeciętniakami.
Mega Effects im się udał ;) 
Moja opinia jest dobra i opieram ją na tym, że w porównaniu do innych produktów tej marki Mega Effects wypada dobrze.

 
Oczko przed nałożeniem tuszu


Oczko po nałożeniu dwóch warstw tuszu


Podsumowując...
Efekt jest widoczny za zdjęciach i zostawiam ocenę Wam. Jestem umiarkowanie zadowolona z zakupu tego tuszu. Nie wiem czy zakupię go ponownie, gdyż za te same pieniądze - 24,99 mogę zakupić podobny lub nawet lepszy tusz w drogerii nie musząc czekać na niego i mogąc wziąć go do ręki przed zakupem. Zauważyłam natomiast przydatną rzecz. Przy wysuwaniu go z opakowania należy robić to pomalutku. Kiedy zrobimy to szybkim ruchem na szczoteczce jest zbyt duża ilość produktu. Małym minusem jest także opakowanie, którego nie możemy postawić pionowo. Mimo to ma ono blokadę aby tusz się nie wylewał. Ogólnie tusz ładnie wydłuża rzęsy. 
 Czy spełnia obietnice z reklamy? Poleciłabym każdej firmie kosmetycznej zrezygnowanie z reklamowania tuszy do rzęs przesz panie ze sztucznymi rzęsami. Owszem, wygląda to pięknie... ale ma się nijak do rzeczywistości.

Jakie są wasze doświadczenia z tym tuszem? Komentujcie :)

W następnych postach planuję opisać parę ciekawych kosmetyków, w tym skuteczne odżywki do rzęs za bardzo małe pieniążki.

 BeautyIsMyPassion

Reaktywacja!

Mój blog nie zaczął nawet jeszcze funkcjonować jak należy a już z niego zrezygnowałam... Postanowiłam jednak tu wrócić z nowymi pomysłami i z większą wiedzą :)
W czerwcu napisałam egzamin zawodowy z kosmetyki. W lipcu były wyniki - ZDAŁAM! Wracam na bloga, chcę dzielić się moją pasją i dowiedzieć się czegoś więcej od WAS!
Od dziś będę oceniać kosmetyki te popularne i te mało znane oraz testować je na własnej skórze :)

Zapraszam do czytania i komentowania. Mam nadzieję, że wspólnie uda nam się rozruszać tego bloga!

Pozdrawiam,
Monika

BeautyIsMyPassion

sobota, 12 maja 2012

Brwi


Jak zaczynamy, to zaczynamy ;)
Pierwszy post pragnę poświęcić pielęgnacji brwi. Brwi to bardzo ważna część naszej twarzy. Kiedy nie są podkreślone i zadbane nawet najpiękniejszy makijaż będzie na nic. Muszę przyznać, że przez nieumiejętną regulację moje brwi były kiedyś bardzo liche... Ale odkryłam dzięki forach internetowych cudowny środek, dzięki któremu można je sobie "wyhodować";) Teraz jestem w stanie nawet stwierdzić, że jestem dumna z moich brwi. A oto mój wybawca...kosztował mnie zaledwie 3 zł! A efekty widoczne gołym okiem:)
Po przeczytaniu ulotki możecie poczuć się przerażone ale don't worry;)! Nikt tutaj nie namawia do picia Olejku Rycynowego! Olej rycynowy stosowany doustnie działa przeczyszczająco ale jego cennym składnikiem dla nas jest keratyna. Jest to krótko mówiąc białko nierozpuszczalne w wodzie. Z keratyny zbudowane są nasze włosy i paznokcie. Tak więc na chłopski rozum dzięki stosowaniu olejku na te przydatki skóry - wzmacniamy je ;) Ja stosuje olejek codziennie na noc, po kąpieli. Nakładam niewielką ilość na palec i mocno, kolistymi ruchami wmasowuję w brwi (ogólnie w miejsca na łuku brwiowym, gdzie chciałabym, żeby urosły włoski). Masaż jest tutaj bardzo ważny, żeby substancje aktywne przeniknęły pod skórę. Pierwsze efekty mogą być widoczne już na drugi dzień! Jednak tak szybko włoski nie urosną...mogą się nieco przyciemnić;) Olejek stosuję także na rzęsy. Do tego celu wykorzystałam stare opakowanie po tuszu do rzęs. Wypłukałam je dokładnie i przelałam olejek do środka. Tak samo na noc "tuszuję" rzęsy olejkiem. Na początki stosowania można zauważyć wypadanie rzęs. Wypadają tylko rzęsy bardzo osłabione. Na ich miejsce wyrastają nowe, zdrowe :) U siebie zauważyłam poprawę kondycji rzęs. Uważam nawet, że są dłuższe i jest ich więcej. Próbowałam stosować olejek również na włosy. Dodawałam trochę do szamponu. Jednak efekt nie przypadł mi do gustu...moje włosy wyglądały po takim myciu jak tłuste i czułam się niekomfortowo... Nie zmienia to faktu, że na brwi i rzęsy działa rewelacyjnie!!!


Ale zostańmy przy brwiach...Zanim odkryłam jak farbować brwi henną podkreślałam je kredką do brwi ESSENCE.
Zresztą używam jej nadal. Jednak tylko wtedy, gdy decyduję się na mocniejszy makijaż. Dostępna jest w trzech kolorach. Dla blondynek, szatynek i brunetek. Osobiście używam koloru brązowego. Mam ciemnobrązowe włosy i wychodzę z założenia, że brwi najlepiej wyglądają gdy są nieco jaśniejsze od włosów;) Kredka jest świetna i do tego w niewielkiej cenie! Z tego co pamiętam, to kosztowała około 9 zł. Zakupiłam ją w naturze i służy mi dłuuugo. Kolor jest naturalny a szczoteczka służy mi do rozczesywania i rozcierania kredki na brwiach. Mogę ją z czystym sumieniem polecić każdemu! Cudo! <3

Jeśli ktoś ma jakieś doświadczenia z olejkiem rycynowym, czy też z kredką Essence to zapraszam do dyskusji :)
Buźki:*
 BeautyIsMyPassion

It begins...

Może na początek się przedstawię... Mam na imię Monika. Jestem w trakcie nauki na kierunku technik usług kosmetycznych. Kosmetyka to dziedzina, która pasjonowała mnie odkąd pamiętam. Zawsze wiedziałam co będę chciała w życiu robić. Kocham uszczęśliwiać ludzi:) A my kobietki wiemy, że nic tak nas nie pocieszy, dowartościuje, czy w końcu uszczęśliwi jak choćby mała poprawka lub zmiana w naszym wyglądzie. Chętnie podzielę się z Wami tym, czego się do tej pory nauczyłam i chętnie sama nauczę się od Was czegoś nowego. Dodatkowo interesuję się dietami, fitnessem i ćwiczeniami na siłowni. Chodzę na siłownię 5x w tygodniu jeśli tylko czas na to pozwala;) Pragnę podzielić się efektami! Więc zaczynajmy! <3


BeautyIsMyPassion